Wspomnienia Michała

Mam na imię Michał. Obecnie mam 29 lat. Przez 7 lat byłem wychowankiem Domu Dziecka "Nasz Dom Dzieciątka Jezus" w Rudniku nad Sanem, prowadzonego przez Siostry Pallotynki, istniejącego już 22 lata. Był to w moim życiu trzeci i najmilej wspominany Dom Dziecka, w którym mieszkałem i mogłem przygotować się do życia dorosłego. Chciałbym podzielić się wspomnieniami z mojego siedmioletniego pobytu w tym super Domu. Choć było to już dawno, zawsze mile wspominam czas spędzony w tym miejscu.

Jak napisałem na początku, byłem wychowankiem tego Domu - Domu przepełnionego miłością, dobrocią i życzliwością do dziecięcego serca, które jest po przejściach. W historii mojego życia był to mój trzeci Dom Dziecka, do którego trafiłem jako 11-latek. Przyjmowała mnie tu s. Ewa - ówczesny Dyrektor.

Pamiętam ten dzień, w którym przybyłem jako nowy wychowanek, przywieziony przez Panie zajmujące się takimi sprawami. Była to pora późnego popołudnia, podczas deszczowej pogody. Dla każdego małego dziecka takie wydarzenie to zawsze duży stres, tęsknota za rodzicami i znak zapytania, jak to będzie. Gdy wjechaliśmy przez bramę, na terenie Domu zauważyłem, że wygląda nawet spoko. Ma krużganek z pięknymi kolumnami, plac zabaw, duży ogród ze stacjami drogi krzyżowej, figurę Matki Bożej przy wjeździe oraz Golgotę. Gdy wysiadłem z samochodu, na korytarzu przywitała mnie s. Ewa. Ja - zapłakany chłopiec; Siostra - przytuliła mnie jak mama przytula swego syna do serca po porodzie. Zapytała się, jak mam na imię. Gdy się przedstawiłem, siostra powiedziała "witam cię ciepło i serdecznie w twoim Domu". Słowa te pamiętam do dziś.

I tak oto zaczęła się moja przygoda w tym super Domu.

Podczas mojego pobytu nauczyłem się wiele rzeczy, np. szacunku do innych, jak dbać o siebie, o swój przyszły Dom. Zdobyłem wykształcenie i zostałem dobrze przygotowany do życia dorosłego. Wspomnienia związane z byciem wychowankiem są różne: bywały gorsze i lepsze dni. Jednak to, co było piękne i mocno odczuwalne, to miłość, troska i ciągłe staranie się sióstr oraz wychowawców i pracowników, aby wychowankowie czuli się "jak w domu".

Mile wspominam również wycieczki. Dzięki temu miejscu, siostrom, a szczególnie s. Consolacie, która była główną inicjatorką czuwań modlitewnych na Jasnej Górze w Częstochowie oraz w Krakowie Łagiewnikach, a także organizatorką różnych wyjazdów, mogłem odwiedzić różne miejsca. Jednym z nich był Rzym, gdzie mogłem wyjechać aż trzykrotnie. W moim domu rodzinnym byłoby to niemożliwe z różnych powodów. Mile wspominam także wyjazdy wakacyjne w różne miejsca z innymi wychowankami i siostrami. Wielokrotnie wyjeżdżaliśmy do Niemiec, gdzie byliśmy goszczeni przez Polskie rodziny. Mogliśmy poznawać tamtejszą kulturę, obyczaje i zwiedzić super miejsca.

Pamiętam również super zabawy na naszym placu zabaw i w piaskownicy, wspólne gry oraz zajęcia w gabinecie terapii zajęciowej, gdzie wykonywaliśmy różne prace plastyczne dla naszych dobrodziejów oraz na kiermasze, w których braliśmy udział. Latem zawsze w naszym pięknym ogrodzie odbywały się spotkania przy grillu lub przy ognisku, kiedy wspólnie śpiewaliśmy piosenki do późnego wieczoru.

Również mile wspominam organizowane przez s. Irminę rekolekcje oraz warsztaty o różnej tematyce. Lubiłem bardzo mieć dyżury w kuchni, gdzie mogłem nauczyć się gotować. Teraz bardzo mi się to przydaje, choć przyznaję się z uśmiechem na twarzy, że nie mam zdolności do gotowania. Nasze Panie w kuchni zawsze smacznie i pysznie gotowały, że aż ze smakiem wszystko znikało z talerzy.

Wspominam też okres Bożego Narodzenia, gdy wystawialiśmy Jasełka, w których każdy z nas miał rolę. Pamiętam słodycze oraz paczki i niespodzianki, które mieliśmy przygotowywane na Mikołajki, dzień dziecka czy też na inne okazje. Jesienią wspólnie z siostrami oraz wychowawcami chodziliśmy na grzybobranie, po którym powstawało pyszne jedzonko, np. zupa grzybowa i inne smakołyki.

Wyjeżdżaliśmy również do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Kałkowie-Godowie, na dożynki. Kustoszem sanktuarium był wówczas ks. Czesław Wala - inicjator i budowniczy naszego Domu. Także wspominam wspólne Msze święte, które odbywały się w naszej pięknej kaplicy w każdą środę, oraz odmawiany razem w soboty różaniec, podczas którego dziękowaliśmy za naszych dobrodziejów.

Pamiętam też moje super zorganizowane 18-ste urodziny, wspominam je do dnia dzisiejszego. Podobnie moje wychowawczynie: s. Magdalenę, która była moim wychowawcą przez rok i s. Irminę która była moim wychowawcą do 18-stego roku życia. Jestem im bardzo wdzięczny za przygotowanie mnie do dorosłego życia. Cały czas - pomimo że od dawna jestem już dorosły - dzwonimy do siebie.

Mam bardzo wiele wspomnień, chociaż częścią mogłem się podzielić. Na koniec chciałbym podziękować siostrom oraz wychowawcom i pracownikom za to, że Boża ręką tak prowadziła moim życiem, że mogłem spędzić siedem pięknych, niezapomnianych lat w tym Domu, w którym odczułem bezpieczeństwo i ciepło oraz otrzymałem pomoc.